wtorek, 19 lipca 2016

PROLOG

 Przeraźliwy krzyk niemowlęcia rozbił się głucho o ściany pokoju. Jak na zawołanie wpadła do niego wysoka, brązowowłosa kobieta. Jej niespokojne, stalowe oczy, oprawione w zmarszczki, zwróciły się od razu na kołyskę.
- Lily, oh, Liliann, nie płacz! - kobieta podbiegła do łóżeczka i ostrożnie ujęła dziecko na ręce. Dziewczynka od razu się uspokoiła, wpatrując się wielkimi, szmaragdowymi oczami w kobietę. 
- No od razu lepiej... - uśmiechnęła się pogodnie staruszka – A teraz powinnaś pójść spać dalej...
 Usiadła z dziewczynką na krześle i zaczęła powoli bujać ją na ramionach. Przymknęła do połowy powieki i zaczęła śpiewać jej kołysankę.

Wilk już zasnął pośród drzew
wiatr nietoperze kołysze.
I tylko Ty jedna nie spisz bo
w śnie dręczą cie stwory siejące zło.
Ptaki milkną gdy zmierzcha
słychać spokojny tęp bydła...*

 Nagły wybuch dochodzący z drugiej części budynku, poderwał kobietę do pionu. Niemowlę jak na zawołanie znów zaczęło głośno płakać.
- Cichutko Liliann, cichutko! - wyszeptała wystraszona kobieta. Cofnęła się pod ścianę, słysząc nadchodzące odgłosy spod drzwi.
- Bombarda Maxima!
 Huk rozwalonej ściany ogłuszył starszą kobietę, która zasłoniła własnym ciałem dziecko. Do pokoju wpadło kilka osób na czele z siwym staruszkiem.
- Panno Mitchell, proszę oddać nam dziecko, a zapewniamy, że postaramy się o pani dogodną śmierć - mruknął starzec, patrząc na kobietę znad okularów.
- Nie, nie, wy nie wiecie, nie mogę jej oddać! - krzyknęła wystraszona, na co dziecko zaniosło się mocniejszym płaczem.
- Panno Mitchell, powtórzę, proszę oddać nam dziecko -  mężczyzna był już coraz bardziej zirytowany. Nie po to spędził tyle czasu na poszukiwaniu dziewczynki, aby teraz kłócić się z obłąkaną kobietą.
- Nie, nie! - nagle brązowowłosa wyciągnęła z kieszeni płaszcza różdżkę i wycelowała nią w starca – Crucio!
 Siwowłosy zgrabnym ruchem wyciągnął swoją różdżkę i odbił zaklęcie, obserwując kobietę smutnym wzrokiem.
- Avada Kedavra! - zielony promień ugodził ją prosto w pierś. Otworzyła szeroko, zaszklone oczy i upadła z cichym łoskotem na ziemię. Jej pusty wzrok wpatrywał się w zanoszące się płaczem niemowlę, które wciąż trzymała w martwych ramionach.
 Dopełniając ponurą sytuację, piorun na dworze przeszył ciemne niebo. Starzec powoli podszedł do płaczącej dziewczynki i uniósł ją na ręce.
- Tak cieszę się, że w końcu Cię znalazłem... - mruknął pod nosem, z delikatnym, wrogim uśmiechem.

~
*Tekst piosenki zaczerpnięty z gry komputerowej "Wiedźmin".

Ok, prolog jest. Dziękuję wszystkim za przeczytanie, nigdy nie byłam dobra w wolnych wypowiedziach. :) Jeśli wam się spodobało to zachęcam do skomentowania!

5 komentarzy:

  1. Ojej... Ale to smutne...
    *Kto się zgadza lajkować*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na więcej i zapraszam na mojego bloga który niedługo reaktywuję :) http://hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry prolog. Proponuję powiększyć czcionkę o jeden punkt ( dla okularników takich jak ja trudno się czyta :P )

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę ciekawie zaczynasz :)
    Mam nadzieję, że dodasz niedługo coś nowego, bo przeczytałam już to co jest.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na pierwszyy rozdział Powstałej :)
    Angie, która jest zbyt leniwa by się logować

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak dawno nie czytałam niczego związanego z Harrym Potterem. Poważnie myślę nad odświeżeniem całej serii, a opowiadania takie jak Twoje tylko mnie przekonują w tym, że to dobry plan. Uwielbiam wszystko, co związane z magią, więc z pewnością zostanę u Ciebie na dłużej.
    Prolog jest taki, jaki oczekuje się, aby był. Zwięzły, tajemniczy, interesujący i zachęcający do śledzenia dalszych losów bohaterów.
    Niedługo skomentuję również pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam serdecznie!
    Sight | List na zgodę

    OdpowiedzUsuń

Menu