wtorek, 26 lipca 2016

1. Tiara Przydziału

- Nie sądzę, aby był to dobry pomysł - mruknął wysoki, czarnoskóry mężczyzna – Z całym szacunkiem, panie Dumbledore, ale to może jej poważnie zagrozić. Wie pan, ile w szkole jest dzieci Śmierciożerców, prawda?
 Siwowłosy mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, poprawiając się w fotelu. Znajdowali się w przestronnym, choć nie za dużym pokoju, którego ściany zdobiło wiele półek z książkami. Kominek, na jednej z bordowych ścian, iskrzył się wesoło, dodając do pomieszczenia nutę tajemniczości.
- Jestem tam dyrektorem, panie Kingsley, więc nie sądzę, aby ktokolwiek mógł zrobić jej krzywdę. Poza tym zamierzam jej zmienić nazwisko na Temorri, które jest dosyć niespotykane i nie sądzę, aby ktoś mógł ją skojarzyć.
 Czarnoskóry mężczyzna wstał powoli z fotela, wpatrując się w ogień. Zastanawiał się chwilę nad słowami Albusa, marszcząc przy tym brwi.
- Dlaczego zdecydowałeś się na to teraz, dopiero gdy będzie zaczynać piąty rok nauki?
- Ponieważ poprosiła mnie o to, przyjacielu – staruszek minimalnie się uśmiechnął – Nudzi jej się tu, co po prawdzie nie jest dziwne. Nie ma tu nikogo w jej wieku, a naukę wszystkiego opanowała do perfekcji. Wspaniale posługuje się zaklęciami i jest równie dobra w eliksirach.
 Oboje w jednym momencie skierowali wzrok na drzwi, w które ktoś zapukał.
- Wejdź, Megan.
 Drzwi uchyliły się powoli. Do pokoju wkroczyła niepewnym krokiem niska, czarnowłosa dziewczyna. Rozpuszczone, lekko poskręcane włosy sięgały jej łopatek. Wielkie, szmaragdowe oczy oprawione w ciemne, długie rzęsy, przeskakiwały wzrokiem z jednego na drugiego mężczyznę. Całość dopełniała ciemna karnacja dziewczyny, nadając jej orientalny  wygląd.
- Panie Dumbledore, panie Kingsley – mówiąc to, dziewczyna ukłoniła się lekko im obu.
- Oh, daj spokój Megan – roześmiał się pogodnie czarnoskóry mężczyzna – Tyle się znamy, nie przesadzajmy z tymi uprzejmościami.
- Etykieta tego wymaga, panie Kingsley – dziewczyna uśmiechnęła się pogodnie, a w jej oczach zaiskrzyły wesołe ogniki – A więc o co chodzi, czemu miałam tu zejść?
- Pamiętasz jak prosiłaś mnie, żebyś mogła się uczyć w Hogwarcie? - zaczął spokojnie, na co nastolatka kiwnęła z potwierdzeniem głową. - A więc przeanalizowaliśmy sytuację i stwierdziliśmy, że po wakacjach rozpoczniesz piąty rok nauki w Hogwarcie.
 Czarnowłosa zamrugała szybko oczami, układając usta w dużą literę „O”. Wpatrywała się dłuższą chwilę w Dumbledora, sprawdzając czy aby na pewno nie śni.
- Naprawdę... ? - zaczęła niepewnie dziewczyna, wciąż wpatrując się w staruszka.
- Tak moja droga, stwierdziłem, że nie ma potrzeby trzymania Cię tutaj.
 Nastolatka uśmiechnęła się szeroko na jego słowa, po czym rzuciła się mu na szyję, przytulając go.
- Dziękuję, jestem taka szczęśliwa! - roześmiała się dziewczyna, w czym zawtórowali jej obaj mężczyźni.
~

- Uhh, Megan, tyle nakupowaliśmy rzeczy, a jeszcze nie zdążyliśmy zajść Ci nawet po różdżkę... - wysapał czarnowłosy chłopak, cały zawalony pudłami. Miał zielone oczy, a na jego czole widniała cienka blizna w kształcie błyskawicy.
- Harry ma świętą rację, po co kupiłaś aż tyle rzeczy? - mruknął rudowłosy, piegowaty nastolatek.
 Czarnowłosa odwróciła się do nich i uśmiechnęła szeroko.
- Jak to po co?! Nareszcie dołączę do was w Hogwarcie! Nawet nie wiecie ile na to czekałam! - nastolatka zaśmiała się wesoło i ruszyła dalej ulicą Pokątną.
 Chłopcy spojrzeli na siebie i z cichym westchnieniem, podążyli zaraz za nią. Dziewczyna swe kroki skierowała w stronę sklepu z wielkim, złotym napisem „Ollivanders”. Nastolatka weszła do środka, uprzednio prosząc by chłopcy zostali na zewnątrz. Pomieszczenie było stosunkowo małe, co zdziwiło brunetkę. Wszędzie było mnóstwo pudełek, a pośrodku stało biurko sprzedawcy, za którym siedział śpiący mężczyzna w podeszłym wieku. Zielonooka rozglądnęła się powoli po czym podeszła do blatu, delikatnie odchrząkając. Starzec jak na zawołanie poderwał się i z szerokim uśmiechem zwrócił do dziewczyny.
- Witam w sklepie Ollivander'ów! W czym mogę służyć?
 Megan uśmiechnęła się szeroko, widząc w nim zwykłego staruszka, zupełnie nie pasującego do roli sprzedawcy różdżek.
- Chciałabym kupić różdżkę. W tym roku zaczynam szkołę.
- W tym roku? Wyglądasz dojrzało jak na jedenastolatkę – zdziwione spojrzenie starca, wywołało cichy śmiech u czarnowłosej.
- Nie, nie, będę uczęszczała na piąty rok nauki, gdyż profesor Dumbledore się na to zgodził – z szerokim uśmiechem wyciągnęła dłoń w stronę siwego mężczyzny – Jestem Megan. Megan Temorri.
 Starzec otworzył szerzej oczy i po chwili nieznośnej ciszy, ścisnął lekko dłoń dziewczyny.
- Garrick Ollivander – mruknął niepewnie po czym puścił dłoń nastolatki.
 Zdziwiona nie zdążyła nic powiedzieć, gdyż mężczyzna odwrócił się do niej plecami i mrucząc coś pod nosem rozpoczął poszukiwania między półkami. Po chwili podał dziewczynie 15 calową różdżkę, która w jej dłoniach wyglądała na zbyt wielką i z pewnością nie byłaby zbyt wygodna w użyciu. Ollivander pokręcił przecząco głową i zacmokał kilka razy, po czym wrócił do poszukiwań. Po kilku minutach wręczył dziewczynie kolejny magiczny patyk.
- 11 cali, pióro pegaza, głóg, twarda. Spróbuj rzucić nią zaklęcie.
 Nastolatka zamknęła oczy, zastanawiając się nad zaklęciem.
- Wingardium Leviosa – wypowiedziała dziewczyna. Skutkiem tego czaru było zrzucenie kilku pudełek z półek. Spojrzała zdezorientowana na staruszka, natomiast ten ponownie pokręcił przecząco głową i schował różdżkę z powrotem do opakowania.
 Sytuacja powtórzyła się kilka razy i zmarnowana dziewczyna usiadła na krześle, przypatrując się mężczyźnie, uważnie szukającego wśród pudełek. Westchnęła cicho i wbiła wzrok w szybę, zastanawiając się czy przeznaczone jej mieć własną różdżkę.
- Mam, znalazłem! - krzyknął uradowany Olivander, a Megan podniosła się natychmiast z krzesła. Starzec podszedł do niej i wręczył niewielką, idealnie pasującą do jej dłoni różdżkę. Po jej ciele rozeszło się przyjemne ciepło.
- 11,5 cala, krew bruxy, drewno z leszczyny, odpowiednio giętka. Spróbuj – zachęcił ją mężczyzna z nikłym uśmiechem.
- Wingardium Leviosa! - krzyknęła nieco zniecierpliwiona dziewczyna, unosząc biurko sklepikarza. Otworzyła szeroko oczy i ciesząc się jak dziecko, straciła kontrolę nad zaklęciem, które upadło z cichym łoskotem na ziemię.
- Przepraszam – mruknęła speszona i ruszyła w stronę biurka z zamiarem podniesienia go.
- Spokojnie panienko, dam sobie radę sam – staruszek uśmiechnął się słabo – Przez to szukanie, obniżę pani cenę o 30%. To będzie 70 galeonów.
 Uradowana dziewczyna wręczyła siwowłosemu mieszek pieniędzy i dziękując, ruszyła w stronę drzwi.
- Panienko – zawołał, na co nastolatka zastygła z dłonią na klamce. Obróciła głowę, patrząc na niego niepewnie – Uważaj na tą różdżkę. Jest bardzo kapryśna.
 Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i jeszcze raz mu podziękowała, wychodząc ze sklepu. Nie mogła zauważyć wzroku mężczyzny, który z niepokojem obserwował jak wychodzi ze sklepu.

~

- Pamiętajcie kochani aby pilnie się uczyć! W tym roku macie SUMY i nie możecie tego zawalić! - rudowłosa, starsza kobieta przytuliła jej młodszą kopię mocno do siebie.
- Mamo, przestań, ja mam jeszcze rok do egzaminów... - zaczęła piegowata dziewczyna, próbując wyswobodzić się z uścisku matki.
- Ginny, rok to mało czasu, ty również musisz się pilnie uczyć. - odpowiedziała jej kobieta, po czym wypuściła ją z objęć.
 Podekscytowana Megan wpatrywała się w wielką lokomotywę na której widniał napis „Hogwart Express”. Na samą myśl, że już niedługo będzie w miejscu o którym dawno marzyła, uśmiechała się sama do siebie.
- Dobrze, idźcie już bo odjadą bez was! - powiedziała rudowłosa kobieta i uśmiechnęła się do nich. Zwróciła swój wzrok na czarnowłosą dziewczynę – Powodzenia, Megan.
- Dziękuję, pani Weasley – dziewczyna uśmiechnęła się do niej szeroko, a po chwili zniknęła w pociągu wraz z resztą swojej paczki.
- Jak co roku, trzeba znaleźć wolny przedział. - mruknął markotnie rudowłosy chłopak, rozglądając się.
- Nie marudź, Ron! - szczęśliwa czarnowłosa szła dumnie przed siebie. Spełniały się jej marzenia o dostaniu się do szkoły. Nie musiała więcej uczyć się w domu, pod czujnym okiem Zakonu. W końcu, choć po części, była wolna.
 Otworzyła drzwi, chcąc przejść do kolejnego wagonu, gdy nagle zderzyła się z czymś zdecydowanie za wysokim. Spojrzała w górę, aby zobaczyć co stworzyło zagrożenie i ujrzała stalowoszare tęczówki wpatrujące się w nią z pogardą. Wysoki, dobrze zbudowany, choć nieco chudy, blondyn wpatrywał się w nią świdrującym spojrzeniem.
- Malfoy, odwal się od niej. - syknął Ron, obserwując blondyna z wrogim nastawieniem, na co ten od razu zwrócił uwagę na czwórkę przyjaciół, stojących za nią.
- Proszę, proszę – chłodny głos chłopaka zabrzmiał w uszach Megan. - Zgraja Pottera. Dwie wiewióry i szlama.
 Uśmiech tryumfu zagościł na jego ustach, gdy zobaczył jak bardzo zabolały ich jego słowa. Z powrotem przeniósł wzrok na dziewczynę stojącą przed nim.
- A Ty kim jesteś? Kolejna przyjaciółka złotego chłopca? Czy może jedna z jego szlamowatych-fanek? - wredny uśmiech wkradł się na jego usta.
- Megan Temorri – mruknęła dziewczyna, wpatrując się w niego z odrazą. - Nie jestem żadną szlamą i nie masz prawa nazywać tak Hermiony.
 Blondyn wbił w nią zdziwione spojrzenie. Nigdy nie widział tej dziewczyny, a nie wyglądała na pierwszoroczną. Nim zdążył się odezwać, wyprzedziła go czarnowłosa.
- Chodźcie, nie będziemy marnowali czasu na takiego płaza. - powiedziała głośno i minęła go szukając dalej wolnego przedziału.
 Gdy nareszcie udało im się go znaleźć, rozsiedli się wygodnie śmiejąc z poprzedniego wydarzenia. Reszta drogi do Hogwartu minęła im spokojnie, w akompaniamencie wyczerpujących pytań Megan.

~

- Ale dziwne zwierzęta! - wykrzyknęła Megan, wpatrując się w skórzaste konie, ze skrzydłami jak u nietoperza, które zaprzęgnięte były w wielkie, szkolne powozy.
- Emm, jakie zwierzęta? - mruknęła niezrozumiale Hermiona, posyłając przyjaciołom zdziwione spojrzenie.
- Testrale – szepnął cicho Harry, wpatrując się świdrującym wzrokiem w czarnowłosą, która delikatnie głaskała zwierzę.
- Testrale? Ale przecież widzą je tylko Ci, którzy zobaczyli czyjąś śmierć! - Ron wydawał się bardzo zdziwiony. Z ich paczki, do tej pory, widział je tylko Harry.
 Czarnowłosa zerknęła na nich, uśmiechając się lekko.
- Przecież moi rodzice zginęli w wypadku, gdy byłam mała. Być może widziałam to i dlatego mogę je teraz zobaczyć – mruknęła, nieco przygaszona. Dumbledore wytłumaczył jej, że jej rodzice zginęli podczas podróży poślubnej, a jako, że nie mieli żadnych żyjących krewnych, zaopiekował się nią i wychował na czarownice.
 Po chwili niezręcznej ciszy, piątka przyjaciół weszła się do powozu. Gdy ruszyli, Megan podziwiała widoki i rozglądała się za zamkiem, zdawkowo odpowiadając na zadawane pytania. Była lekko poddenerwowana, a zarazem podekscytowana nowym rozdziałem w jej życiu.

~

- Musisz poczekać wraz z pierwszorocznymi tutaj – zaczął spokojnie Dumbledore – Będziesz na samym końcu, więc musisz być spokojna.
- Na samym końcu? - powiedziała markotnie dziewczyna, na co starzec uśmiechnął się delikatnie – Nie mogłabym być na początku?
- Niestety nie, Megan. Taka jest tradycja – mężczyzna uśmiechnął się szerzej, widząc naburmuszoną minę dziewczyny.
- Trafię do Gryffindoru, prawda? - czarnowłosa spojrzała wymownie na Dumbledora, oczekując twierdzącej odpowiedzi.
- Na pewno – mruknął starzec, jednak w jego oczach pojawiło się coś niepokojącego, czego nie było w sposób zauważyć.
- Pierwszoroczni, na salę! - krzyknął męski głos, na co wielkie drzwi otworzyły się. Dumbledore delikatnie skinął brunetce, a ona uśmiechając się, weszła na salę, zaraz za resztą.
 Od razu zachwyciła się wielkością sali i jej wystrojem. Wszędzie stały długie, wielkie stoły nad którymi wisiały herby domów. Od razu zwróciła uwagę na stół Gryffindoru, gdzie próbowała dostrzec swoich przyjaciół, jednak uczniów było zbyt wielu. Przeleciała wzrokiem po całej sali, czując się obserwowana. Wiedziała, że jest nietypową osobą, stojącą za sztabem wystraszonych, pierwszorocznych uczniów. Uśmiechnęła się do siebie, widząc, że niektórzy z nich już byli wyżsi od niej. Nagle po sali rozszedł się gruby śpiew. Zdezorientowana dziewczyna wychyliła się, widząc że dochodzi on z Tiary Przydziału o której opowiadali jej przyjaciele. Zacisnęła dłonie w pięści, modląc się aby dostać się do wymarzonego domu. Kolejka powoli ruszała, a z ust Tiary padały wszystkie nazwy domów.
- Slytherin!
- Ravenclaw!
- Hufflepuff!
- Gryffindor! 
 Stres ogarnął czarnowłosą, gdy dowiedziała się, że już za chwilę to ona dowie się do jakiego domu ma przystąpić. Zacisnęła powieki i jak w mantrze powtarzała w umyśle Gryffindor, Gryffindor, błagam, Gryffindor...
- A teraz do ubrania Tiary, przystąpi Megan Temorri, która przeniosła się na 5 rok nauki do Hogwartu! - po sali rozległy się oklaski, w szczególności gryfonów. Dziewczyna otworzyła powoli oczy i wbiła wzrok w starszą kobietę, która trzymała kapelusz, uśmiechając się do niej zachęcająco. Znała ją, była to profesor Minerwa McGonagall, która uczyła ją transmutacji, gdy mieszkała jeszcze w Zakonie. Odwzajemniła jej uśmiech i usiadła na krześle. W myślach wciąż błagała, aby dostać się do Gryffindoru. Nagle poczuła delikatne muśnięcie głowy i zaraz po tym rozbrzmiał wrzask.
- Slytherin! - dziewczyna otworzyła szeroko oczy i obróciła się w stronę grona pedagogicznego. McGonagall, która wciąż trzymała, skuloną, lekko trzęsącą się, czapkę, patrzyła na nią równie zdziwionym wzrokiem. Dumbledore z zaciętą miną obserwował całe zajście, wpatrując się nieodgadnionym wzrokiem w czarnowłosą. Gdy ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnął się słabo i delikatnie machnął w jej stronę dłonią, aby podeszła do swojego stołu.
 Dopiero po chwili ciszy, po sali rozległy się oklaski i pogwizdywania ślizgonów, którzy z zadowoleniem wpatrywali się w cichy stół Gryffindoru. Czarnowłosa powoli zwlekła się z krzesła i zdezorientowana ruszyła w stronę stołu Slytherinu, gdzie jakiś czarnoskóry chłopak pomachał jej i kazał zająć miejsce obok siebie. Dziewczyna niepewnie usiadła obok niego, wciąż zerkając w stronę jej przyjaciół, siedzących przy stole Gryffindoru.
- Jestem Blaise Zabini, dla przyjaciół Diabeł – odezwał się czarnoskóry, na co dziewczyna spojrzała na niego nieco zszokowana. Wszyscy powtarzali jej, że Slytherin jest domem pełnym wrogo nastawionych osób, a tu proszę – zupełna odmiana.
- Megan Temorri – uśmiechnęła się do niego nieśmiało.
- Musisz poznać też innych! - zachęcił chłopak i skierował ręką na ciemnowłosą dziewczynę o twarzy podobnej do mopsa. To o niej musiała mówić Hermiona... Przeszło jej przez myśl. - To Pansy Parkinson.
 Dziewczyny uśmiechnęły się lekko, lecz Megan zauważyła, że uśmiech drugiej dziewczyny był lekceważący.
- To Teodor Nott – Megan zerknęła na wysokiego, wychudzonego chłopaka o bladej jak kartka cerze. Miał średniej długości, czarne włosy, które były pozostawione w artystycznym nieładzie. Oboje skinęli sobie głowami.
- A to...
- Malfoy. Draco – dziewczyna wbiła wrogi wzrok w blondyna, który uśmiechnął się kącikami ust, obserwując ją od samego początku. Zmarszczyła brwi, widząc jego minę po czym odwróciła głowę w drugą stronę.
- Moi drodzy! - rozbrzmiał się donośny głos Dumbledora – W tym roku w gronie pedagogicznym nastąpiły pewne zmiany. Nauczycielem Obrony przed Czarną Magią zostaje profesor Dolores Umbridge!
 Ciche oklaski rozniosły się po sali, jednak gdy zobaczyli kobietę, w różowym ubraniu, z okropnym uśmiechem na twarzy, od razu skończyli aplauz.
- Jak co roku, wstęp do Zakazanego Lasu i na 3 piętro jest surowo wzbroniony! - ponownie zabrał głos starzec – A teraz jedźcie!
 Po stołach ponownie rozbrzmiały oklaski, po czym pojawiły się przeróżne dania.
- No w końcu, myślałem, że umrę z głodu! - zaśmiał się Blaise i zaczął nakładać coś na talerz.
 Czarnowłosa w pełnym zamyśleniu, nie tknęła niczego ze stołu. Nie czuła się głodna, ani zmęczona – czuła się oszukana. Nie chciała należeć do Slytherinu. Czuła, że Dumbledore coś przed nią ukrywa, jednak nie wiedziała co.

~

Uff, pierwszy rozdział za nami. :) Na prośbę anonima, powiększyłam czcionkę, aby lepiej się czytało. Jeśli komuś spodobała się notka, nie zapomnijcie skomentować! :)

5 komentarzy:

  1. Tiara przydziału
    Megan, Meganału
    Szczeż się bezliku
    Twój mały koniku.
    Polecam ten wpis.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem ślepy czy ten tekst jest zielony?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest zielony, żeby pasował pod kolorystykę bloga :)

      Usuń
  3. A to Ci zaskoczenie - Megan jednak trafiła do Slytherinu. Ciekawe jak poradzi sobie w Domu Węża. To ona napsuje innym krwi, czy raczej oni jej? Ale przede wszystkim co stanie się z paczką z Gryffindoru. Przecież to dwa rywalizujące ze sobą od zawsze domy. Rodzi się tyle pytań, a na odpowiedzi trzeba jeszcze czekać. Z niecierpliwością będę wypatrywać nowego rozdziału! :)
    Pozdrawiam,
    Sight
    List na zgodę

    OdpowiedzUsuń

Menu